Posty

PAN CYSORZ I JEGO DUSZA

Cesarz Hadrian na łożu śmierci pisząc swój słynny wiersz troszczył się najwyraźniej nie tyle o swoją doczesność, ile o coś, co nazywa duszyczką, a raczej nie było integralną częścią jego osobowości. Ta animula Jego Cesarskiej Mości była, jak wynika z tekstu utworu, raczej rezydentką, która po śmierci swego nosiciela będzie musiała się gdzieś podziać. Ciekawe iż ów fakt zaczął być przedmiotem troski Najjaśniejszego Pana. Animula, vagula, blandula Hospes comesque corporis Quae nunc abibis in loca Pallidula, rigida, nudula, Nec, ut soles, dabis iocos. W przekładzie Zygmunta Kubiaka (ponoć najlepszym spośród ogólnie dostępnych) wiersz ten brzmi w taki sposób: Duszyczko, kochana wędrowniczko, Ciała gościu i wspólniczko, W jakie ty strony odejdziesz, Bladziutka, naga, zziębnięta, Gdzie żartować jak zwykle nie będziesz. Tłumacz, podążając za myślą autora wiersza, wyraźnie pisze, iż dusza jest „gościem ciała i wspólniczką” (w angielskim przekładzie Byrona przedstawiana jest ...

Historia Tragica de Harmoniae

  I Kiedy się zdawało, że na dobre ucichła muzyka sfer, ludzie stali się nerwowi. Za wszelką cenę próbowali zaprowadzić jakąś nową harmonię. Do dziś niektórzy winią Kopernika. I źle, bo niczego nie zepsuł. Przestroił tylko Wszechświat, tę wielką harfę Boga. Pozostało jedynie przywyknąć do nieco innej tonacji. Gdy ucichła muzyka sfer, nie nastała Wielka Cisza. O dna kadłubów zazgrzytały nowe lądy, a Luter z hukiem zaczął wbijać żelazne gwoździe w spiżowe wrota Katedry. Czas i przestrzeń zaczęły ciągnąć się i pękać. Josquin de Pres usiłował to wszystko ukoić, lecz nagle wybuchł krzyk, i ludów, i tych, którzy za ludzi dopiero będą uznani. I chyba tylko da Venosa starał się ogarnąć tę polifonię konfliktów. Przez dziesięciolecia jedni z nadzieją, próbowali – jak Biber – na nowo sklejać światłość i materię. Inni zagłuszali sumienie pompatycznymi dźwiękami strojonymi na miarę swoich ambicji. Kiedy wreszcie pojawił się Bach, a następnie Kant, zdawało się ...

Wyrodne matki

  Lecz ty masz czoło kobiety wszetecznej, nie znasz już wstydu. (Jr 3:3) O dziwo jako pierwszy odezwał się markiz de Sade: „Zgilotynowaliście ojca-króla po to aby zastąpić go matką-ojczyzną” – grzmiał na poły oskarżycielsko, na poły drwiąco. O dziwo nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa. Niczyje uszy nie spąsowiały, niczyje brwi nie zmarszczyły, nikt nie dostał palpitacji ani erekcji. Z resztą niedługo po tym matka-ojczyzna przyprowadziła ojczyma-cesarza, a w wielu krajach zaczęło dziać się podobnie. Matki zaczęły sprowadzać coraz to nowych panów (z czasem także i panie) „Jak się wam podoba wasz nowy tata? wasz nowy wujek?” – pytały dzieci, które cieszyły się, że będą decydować kto pójdzie z mamą do łóżka. Lecz jednak po czasie coraz bardziej nudziły się tym wszystkim. Zamiast dorastać – niesamodzielne i bezradne – trwają pod coraz baczniejszą uwagą swoich opiekunów.

KAROL DARWIN BAŁ SIĘ KWIATÓW I BOGA

  Paleontolodzy mówią, że kwiaty pojawiły się nagle sto milionów lat temu. Pojawiły się znikąd i nie wiadomo, w jaki sposób mogły wyewoluować. Karol Darwin był pełen obaw, iż podważy to jego teorię, lecz bał się jeszcze bardziej, że nagłe pojawienie się kwiatów ktoś odczyta jako znak Boskiej ingerencji.

* * *

  Życie jest głupie i uparte. Odradza się gdziekolwiek bądź na poczekaniu. Kwitnie, zmienia formy, gatunki, style bycia, a jednak trwa niezmiennie na odwiecznych prawach. Śmierć jest cierpliwa. Zawsze wyczeka odpowiedniej chwili: chwili słabości, niewiary lub przesadnego entuzjazmu. Wybierze odpowiednią strategię. Zaatakuje znienacka lub na odwrót, z daleka będzie dawała znaki paraliżując grozą. Wydawać by się mogło, że śmierć zawsze bierze co swoje, prośbą, groźbą lub pokusą, lecz okazuje się później, że życie znów odradza się gdziekolwiek bądź na poczekaniu. 

Irokezi

 Nadawano nam różne nazwy: Aár-o-kwoi, Irokezi, starsi gorzej wykształceni z mniejszych ośrodków. Opowiadano o nas historie, podziwiano za odwagę, szanowano za honor, a czasem ktoś zauważał: „Oni w cale nie są tacy różni od nas”. Lecz przeważnie taki głos ginął w szumie pochwał   tolerancji, deklaracji o wolności a także i równości wszystkich ludzi. Częściej za to wyśmiewano naszą religijność; od Jeziora Ontario aż po Bug, od Bogini Śmierci aż po śmierć Boga byliśmy przykładem zacofania i niezdolności do tego aby samemu dostąpić zdobyczy cywilizacji. Oczekiwano zarazem byśmy porzucili tomahawki i karabele, wampumy i szkaplerze, abyśmy wreszcie stali się lustrem cudzych cnót, mozaiką, po której można będzie stąpać do granic tego co nieosiągalne.
Z okazji 80 rocznicy Powstania Warszawskiego zamieszczam fragment mojego posłowia do książki Hanny Marczewskiej Zapiski z Powstania Warszawskiego na Bielanach .  Od Miletu po Warszawę. Refleksje nad noumenon heroizmu (Fragmenty)   Czas i miejsce akcji. Struktura historii Akcja tej pasjonującej opowieści zaczyna się na Bielanach. Czas – Powstanie Warszawskie, jeden z najbardziej heroicznych zrywów w historii Polaków. Wydaje się, iż historia Powstania jest dość dobrze rozpoznana i opisana, jednak nadal nie dość suplementów, wspomnień, dopowiedzeń, które tę wiedzę uzupełniają, czynią ją bardziej spoistą i uświadamiają specyfikę tego zrywu. Jest to ważne, ponieważ z rozmaitych powodów, Powstanie staje się ze współczesnego punktu widzenia coraz bardziej niezrozumiałe. Co więcej: dzieje się tak nie z winy samej historii, a zmian w sposobie myślenia, jakie zachodzą wraz z upływem dekad i przemarszem pokoleń. Z dzisiejszego punktu widzenia świat, i dotyczące go wydarzenia, zd...