PRZYBYSZE
Czułem się jak ubogi krewny. Chyba się temu nie dziwicie –
to w końcu cywilizacja o wiele, wiele bardziej rozwinięta niż nasza. Jaki pech,
że akurat trafiło to na mnie. Na moim miejscu powinien być jakiś wybitny
specjalista, a właściwie cały zespół: fizycy, biolodzy, matematycy, trenerzy
interpersonalni… A los sprawił, że to ja mam być reprezentantem całej
ludzkości.
Nigdy nie wierzyłem w te ufologiczne głupoty. Uważam się za
racjonalistę i staram się myśleć racjonalnie. Zawsze uważałem, że historie o
porwaniach, niezidentyfikowanych obiektach latających i takie tam inne, dadzą
się wytłumaczyć albo jako nietypowe zjawiska przyrody albo jako mistyfikacje
stworzone przez nawiedzeńców, którzy nie potrafią się pogodzić z faktem, że
jesteśmy sami we wszechświecie i tylko od nas zależy, jak ten wszechświat
będzie wyglądał. No i teraz, widzę, całe to moje myślenie wzięło w łeb.
„Wyluzuj, wyluzuj – szepnąłem do siebie – i zastanów się chwilę. Przecież
widziałeś w telewizji jak jeden naukowiec mówił, że wszechświat składa się z
tylu galaktyk, a w każdej galaktyce jest tyle układów planetarnych, że, z
punktu widzenia statystyki, mało jest prawdopodobne, aby istniało tylko jedno
miejsce, na którym powstało życie. To przecież jest racjonalne – skoro mówił o
tym naukowiec. Ci kosmici… Kosmici? To jakoś nieładnie tak o nich…”
Przypomniały mi się rozmaite filmy i komiksy: dobrzy ziemianie pokonywali złych
kosmitów, którzy byli tam odrażającymi stworami chcącymi zniszczyć naszą
planetę. „Nie – pomyślałem więc – mówienie o nich w ten sposób, to
dyskryminacja”.
Jestem w końcu cywilizowanym człowiekiem: myślę racjonalnie,
wierzę w tolerancję i w to, że gdy przekazujesz swoja pozytywną energię
drugiemu, on odpłaca ci się w ten sam sposób. Powiedzmy, że będę mówił o nich
„Przybysze”. To ładnie brzmi. Tak gościnnie. „Kosmitów” zostawiam dla niedouczonych
ciemniaków, ksenofobów i fundamentalistów.
Nawet lepiej, że wypadło na mnie. Przybysze reprezentują
przecież o wiele wyżej rozwiniętą cywilizację. To by dopiero było, gdyby
trafili na takiego! Ci przychodzą do nas ze swoją wiedzą, nowoczesną technologią,
ze swoim rozumem, a on im o Bogu i Maryi; ci o najnowszej wiedzy na temat
powstania wszechświata, a on im różaniec! Przybysze pomyśleliby, że trafili na
jakąś kompletnie pomyloną planetę. Że stanowimy zagrożenie? Wiadomo: wojny
religijne, nietolerancja? Lepiej, że trafiło to na mnie.
Jak zacząć? Czy ktoś prowadzi warsztaty z kosmicznej komunikacji
międzykulturowej? Jeśli popełnię jakiś fatalny błąd i moje nastawienie odbiorą
jako mowę nienawiści? Wiem! Zacznę od pytań. Pokażę, że jestem człowiekiem myślącym.
– Czy macie szczepionkę na AIDS?
– Jesteś chory?
– Nie, nie… Tak tylko pytałem… To nie jesteśmy sami we
wszechświecie, prawda?
– Nie. Istnieje wiele zamieszkałych światów.
– A wy je wszystkie odwiedzacie? Przekazujecie im swoją
zaawansowaną technologię i tak dalej?
– Kontaktujemy się ze sobą. Staramy się żyć w zgodzie i
wspólnie rozwiązywać swoje problemy.
– Prowadzicie badania kosmosu?
– To oczywiste.
– Jasne, jasne… Ja tak tylko… Bo chodzi mi o wasze najnowsze
wyniki dotyczące powstania wszechświata… wiecie… potrzebuję do projektu…
– Ale wy też macie swoje. Równie dobre jak nasze. W gruncie
rzeczy, wszystkie myślące rasy są co do tego zgodne.
– Tak, tak… Teoria wielkiego wybuchu. Świat powstał z takiej
małej kulki energii…
– Nie.
– Jak „nie”? To jak powstał?
– Stworzył go Bóg.
Komentarze
Prześlij komentarz