PAN CYSORZ I JEGO DUSZA
Cesarz Hadrian na łożu śmierci pisząc swój słynny wiersz troszczył się najwyraźniej nie tyle o swoją doczesność, ile o coś, co nazywa duszyczką, a raczej nie było integralną częścią jego osobowości. Ta animula Jego Cesarskiej Mości była, jak wynika z tekstu utworu, raczej rezydentką, która po śmierci swego nosiciela będzie musiała się gdzieś podziać. Ciekawe iż ów fakt zaczął być przedmiotem troski Najjaśniejszego Pana.
Animula, vagula, blandula
Hospes comesque corporis
Quae
nunc abibis in loca
Pallidula, rigida, nudula,
Nec, ut
soles, dabis iocos.
W przekładzie Zygmunta Kubiaka (ponoć najlepszym spośród ogólnie dostępnych) wiersz ten brzmi w taki sposób:
Duszyczko, kochana wędrowniczko,
Ciała gościu i
wspólniczko,
W jakie ty strony odejdziesz,
Bladziutka,
naga, zziębnięta,
Gdzie żartować jak zwykle nie będziesz.
Co się ze mną stanie gdy ciało
w proch się obróci i
rozwieje?
Gdzie „ja” moje będzie cierpiało,
gdzie
jaźń bezdomna się podzieje?
Jaka tu zachodzi relacja pomiędzy duszą a ciałem? Patrząc po tekście wiersza cesarza Hadriana pozostaje nam się pogodzić, że element boski jest wykluczony z treści zawartych w nim rozważań. Nie wiemy, czy wykluczony dlatego, że był Hadrianowi w tym przypadku zbędny, czy w ogóle nie przyszedł mu na myśl. Ja jestem zdania, że mamy do czynienia z drugim przypadkiem, a to z powodu słów, jakie zapisałem powyżej: że nawet boskiemu cezarowi w głowie się nie mieściło, iż człowiek, jednodniowa istota, której najlepiej w ogóle się nie narodzić, a jeśli już, to jak najszybciej umrzeć, mógłby zawiązywać jakieś spółki z jakąkolwiek boską istotą.
Na dobrą sprawę, w świecie helleńskim, myśl, iż do takiej spółki mogłoby dojść, zaczęła pojawiać się dopiero wraz z coraz to szerszym rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa. Relacja dusza-bóstwo, jaka rysowała się w ramach obrzędów misteryjnych nie dopuszczała człowieka do takiej konfidencji. On, jako fizyczna jednostka, był przeszkodą w jej dopełnieniu. Ciało ludzkie było wszak więzieniem duszy, czymś, co należało przezwyciężyć wraz ze wszystkimi dotyczącymi tego ciała przypadłościami.
Można by było poszukać członkom helleńskiej cywilizacji relacji między bóstwem a człowiekiem pośród ludów Izraela, ale z jakiejś przyczyny ani Hellenowie ani ich rzymscy spadkobiercy tego nie przyjmowali. A jeśli obdarzali swoją uwagą Żydów, to były to jedynie przypadki, gdy Żydzi przyjmowali helleńskie wartości i helleński styl bycia, a nie na odwrót. Hellenizm (oraz jego rzymskie powidoki) i judaizm jakoś nie potrafiły skutecznie osiągać consensusu. Dopiero stało się go osiągnąć chrześcijaństwu, a i to nie bez oporów, nieufności i przerażających prześladowań.
Komentarze
Prześlij komentarz