PAN CYSORZ I JEGO DUSZA


Cesarz Hadrian na łożu śmierci pisząc swój słynny wiersz troszczył się najwyraźniej nie tyle o swoją doczesność, ile o coś, co nazywa duszyczką, a raczej nie było integralną częścią jego osobowości. Ta animula Jego Cesarskiej Mości była, jak wynika z tekstu utworu, raczej rezydentką, która po śmierci swego nosiciela będzie musiała się gdzieś podziać. Ciekawe iż ów fakt zaczął być przedmiotem troski Najjaśniejszego Pana.

Animula, vagula, blandula
Hospes comesque corporis
Quae nunc abibis in loca
Pallidula, rigida, nudula,
Nec, ut soles, dabis iocos.

W przekładzie Zygmunta Kubiaka (ponoć najlepszym spośród ogólnie dostępnych) wiersz ten brzmi w taki sposób:

Duszyczko, kochana wędrowniczko,
Ciała gościu i wspólniczko,
W jakie ty strony odejdziesz,
Bladziutka, naga, zziębnięta,
Gdzie żartować jak zwykle nie będziesz.

Tłumacz, podążając za myślą autora wiersza, wyraźnie pisze, iż dusza jest „gościem ciała
i wspólniczką” (w angielskim przekładzie Byrona przedstawiana jest jako „friend and associate of this clay”). Takie określenia jak „gość”, „przyjaciel” są w samej rzeczy intrygujące, lecz owo „wspólnictwo” intryguje w najwyższym stopniu. Z kim owo wspólnictwo było zawarte? Z Bogiem? Hadrian, politeistyczny poganin, na pewno by o takim wspólnictwie nie pomyślał. W głowie by mu się nie pomieściło, że człowiek ‒ nawet taki, który wymagał aby zwracano się doń per „boski cezarze” i palono kadzidło przed jego pomnikami ‒ mógłby mieć jakiś wspólny interes z nieśmiertelnymi bogami. Wspólnikiem duszy w tej firmie „Trwoga & Żołądek” mógł być tylko człowiek. Trochę to dziwne, bo człowiek jest tu zarazem i podmiotem, i jest także podmiotem po części, w spółce z duszą, oraz jest i przedmiotem, subiektem ‒ trudno tu właściwie nazwać ontologiczny, a także i logiczny, status człowieka. Troska, z jaką odnosi się cesarz Hadrian do (zapewne swojej) duszy, wskazuje na to, iż uważa ją za ważniejszą od samego siebie, a już na pewno od firmy „Trwoga & Żołądek”, której po części był wspólnikiem, a po części podwykonawcą. Nie pisze, dajmy na to:

Co się ze mną stanie gdy ciało
w proch się obróci i rozwieje?
Gdzie „ja” moje będzie cierpiało,
gdzie jaźń bezdomna się podzieje?

Pisze coś przeciwnego. I, pomimo zasygnalizowanych powyżej niejasności, w pełni go należy zrozumieć. Nawet jeśli nie chodziłoby mu o jego własną duszę, a o duszę rozumianą ogólnie,
o jakąkolwiek duszę pozostającą z kimkolwiek w spółce typu „Trwoga & Żołądek”, to również (a wręcz tym bardziej) należałoby go zrozumieć.

Jaka tu zachodzi relacja pomiędzy duszą a ciałem? Patrząc po tekście wiersza cesarza Hadriana pozostaje nam się pogodzić, że element boski jest wykluczony z treści zawartych w nim rozważań. Nie wiemy, czy wykluczony dlatego, że był Hadrianowi w tym przypadku zbędny, czy w ogóle nie przyszedł mu na myśl. Ja jestem zdania, że mamy do czynienia z drugim przypadkiem, a to z powodu słów, jakie zapisałem powyżej: że nawet boskiemu cezarowi w głowie się nie mieściło, iż człowiek, jednodniowa istota, której najlepiej w ogóle się nie narodzić, a jeśli już, to jak najszybciej umrzeć, mógłby zawiązywać jakieś spółki z jakąkolwiek boską istotą.

Na dobrą sprawę, w świecie helleńskim, myśl, iż do takiej spółki mogłoby dojść, zaczęła pojawiać się dopiero wraz z coraz to szerszym rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa. Relacja dusza-bóstwo, jaka rysowała się w ramach obrzędów misteryjnych nie dopuszczała człowieka do takiej konfidencji. On, jako fizyczna jednostka, był przeszkodą w jej dopełnieniu. Ciało ludzkie było wszak więzieniem duszy, czymś, co należało przezwyciężyć wraz ze wszystkimi dotyczącymi tego ciała przypadłościami.

Można by było poszukać członkom helleńskiej cywilizacji relacji między bóstwem a człowiekiem pośród ludów Izraela, ale z jakiejś przyczyny ani Hellenowie ani ich rzymscy spadkobiercy tego nie przyjmowali. A jeśli obdarzali swoją uwagą Żydów, to były to jedynie przypadki, gdy Żydzi przyjmowali helleńskie wartości i helleński styl bycia, a nie na odwrót. Hellenizm (oraz jego rzymskie powidoki) i judaizm jakoś nie potrafiły skutecznie osiągać consensusu. Dopiero stało się go osiągnąć chrześcijaństwu, a i to nie bez oporów, nieufności i przerażających prześladowań. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

* * *

Ścieżki Zacharego. O tomiku "Kim jest Zachary?" Joanny Wicherkiewicz.