PAN SPOZA I RASIZM
Pan Spoza często był zapraszany
do miłych ludzi, chwalony i komplementowany.
Często też użalano się nad nim
(„Och, jaki on biedny, prześladowany”)
nawet wtedy, gdy mówił, że nie jest wcale źle:
że ma pracę („Och, ten wyzysk!”),
że ma rodzinę („Och, to zacofanie!”),
że ma przyjaciół („Wykluczenie!”).
Często też użalano się nad nim
(„Och, jaki on biedny, prześladowany”)
nawet wtedy, gdy mówił, że nie jest wcale źle:
że ma pracę („Och, ten wyzysk!”),
że ma rodzinę („Och, to zacofanie!”),
że ma przyjaciół („Wykluczenie!”).
Pan Spoza także chciał być miłym
dla miłych ludzi. Często rozmawiali o wolności
i o tym, że każdy powinien mieć prawo
do własnego zdania i do wyrażania swoich poglądów.
Kiedyś powiedział:
„Nie podoba mi się, że nie macie żon,
choć macie dzieci i że współżyjecie
ze sobą nawzajem. Nie mogę i nie chcę
wam niczego zabraniać, ale uważam, że to niedobrze”.
dla miłych ludzi. Często rozmawiali o wolności
i o tym, że każdy powinien mieć prawo
do własnego zdania i do wyrażania swoich poglądów.
Kiedyś powiedział:
„Nie podoba mi się, że nie macie żon,
choć macie dzieci i że współżyjecie
ze sobą nawzajem. Nie mogę i nie chcę
wam niczego zabraniać, ale uważam, że to niedobrze”.
I tak pan Spoza został
rasistowskim suprematystą.
rasistowskim suprematystą.
Komentarze
Prześlij komentarz