PAGANES
Jacy brzydcy są paganes,
jacy prowincjonalni.
Ze swych wiosek przynoszą nam
dar żniwny i wstyd.
Pielęgnujemy obraz świata,
splątany gąszcz przycinamy
w równo ułożone klomby,
a oni wciąż i wciąż i wciąż
sypią nam chwast pod nogi.
Jacyż niezgrabni są paganes,
jaka jest śmieszna ich niezdarność
na tle marmurowych portyków,
na tle szklanych fasad wieżowców.
W jakiż zabawny sposób
gubią się w labiryncie
najnowszych koncepcji człowieka,
poglądów na sztukę,
ekonomię, porządek społeczny.
Jacyż niewdzięczni są paganes
i jacy drażliwi.
Poświęcamy im tyle uwagi;
z jubilerską precyzją szlifujemy
coraz to nowe określenia ich wad:
od ciemnoty do ksenofobii,
od zabobonu po klerykalizm,
od zaściankowości po wykluczenie społeczne.
A oni nie chcą patrzeć na nas z uwielbieniem.
Ich oczy są jak zmatowiała tafla lustra,
ich twarze – jak bruzdy ziemi.
Tej ziemi.
Komentarze
Prześlij komentarz