Wyrodne matki
Lecz ty masz czoło kobiety wszetecznej, nie znasz już wstydu. (Jr 3:3) O dziwo jako pierwszy odezwał się markiz de Sade: „Zgilotynowaliście ojca-króla po to aby zastąpić go matką-ojczyzną” – grzmiał na poły oskarżycielsko, na poły drwiąco. O dziwo nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa. Niczyje uszy nie spąsowiały, niczyje brwi nie zmarszczyły, nikt nie dostał palpitacji ani erekcji. Z resztą niedługo po tym matka-ojczyzna przyprowadziła ojczyma-cesarza, a w wielu krajach zaczęło dziać się podobnie. Matki zaczęły sprowadzać coraz to nowych panów (z czasem także i panie) „Jak się wam podoba wasz nowy tata? wasz nowy wujek?” – pytały dzieci, które cieszyły się, że będą decydować kto pójdzie z mamą do łóżka. Lecz jednak po czasie coraz bardziej nudziły się tym wszystkim. Zamiast dorastać – niesamodzielne i bezradne – trwają pod coraz baczniejszą uwagą swoich opiekunów.