NA PANIKENGASSE BEZ ZMIAN
(Z cyklu Koniec świata na Haupthernalsstraße ) Po Panikengasse tramwaj jedzie spokojnie. Niemal z dostojeństwem mija muzułmanki zaplątane w swe chusty. Idą nieco skulone jakby czekały na piaskową burzę: wiatr zasypie tutejsze studnie, wygładzi czoła domów z bruzd, resztek napisów o ostrych końcach liter, z plam po szyldach, ze wspomnień lepszych czasów… Na Panikengasse panuje spokój. Pstrokata dziewczyna podaje mi kawę ze słowiańskim akcentem. Muszę się starać, żeby ją zrozumieć; germańskie słowa rozmiękają pod jej językiem. „Dawaj, nie pizdij – chcę odpowiedzieć – łuczsze my możem poniat’ siebie drug s drugom”. Jednak się powstrzymuję; przecież mogło mi się zdawać albo ona nie chciałaby mowy byłego lub obecnego okupanta. Później czułem żal, że nie spróbowałem po polsku. Szybko prze...